Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MarekDIVE z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 62120.09 kilometrów w tym 127.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.50 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MarekDIVE.bikestats.pl
Uczestnicy

Z Elbląga przez Sztum do Gdańska na zakupy w Decathlon

Piątek, 26 stycznia 2018 · dodano: 26.01.2018 | Komentarze 1

Piątek, godz. 9:45 - zadzwonił telefon :((( dźwięk telefonu stał się jednocześnie moim budzikiem :))) tak dobrze się spało i się zaspało. Plan był taki. Tego dnia wziąłem wolne i planowałem wyjechać przed 7 do Kwidzyna, później przez Ryjewo do Sztumu, następnie przez Malbork, Nowy Staw do Lubieszewa, gdzie miałem się spotkać z Sierra. Następnie razem mieliśmy już ruszyć do Gdańska do Decathlona by kupić nawigację GPS....późniejsza trasa była już do ustalenia, czyli Gdynia, Władysławowo lub może Hel.
Niestety plan nie wypalił - bo zaspałem, więc skorygowałem trasę i już nie o 7:00, ale o 10:51 ruszyłem przed siebie - kierunek Sztum.
Do Sztumu dotarłem po 2 godzinach  jazdy przez Żuławkę Sztumską.Niestety padał od Żuławki deszcz. Przemoknięty zatrzymałem się u swojej Babci, której już dawno nie widziałem. U Babci posiliłem się, trochę osuszyłem i z dużym leniem ruszyłem na spotkanie - tak dobrze mi mijał czas na pogaduchach z Babcią. Jednak wiadomość od Sierra, przerwała tą sielankę i zmusiła mnie do poderwania się i ruszenia ku spotkaniu.
Drogę ze Sztumu do Nowego Stawu pokonałem z duża prędkością, jednak okazało się po dotarciu że Sierra jest już przed Gdańskiem. Nie zastanawiając się podążyłem jego śladem. Spotkaliśmy się już w Gdańsku skąd już resztę drogi do Decathlona pokonaliśmy razem.
Przy okazji odwiedziliśmy Stare Miasto - nie sposób jest jechać inaczej :)))) następnie ul. Kartuską zmierzaliśmy już do sklepu.
Nie obyło się bez przygód,  bo pobłądziliśmy...hmmm jak to się stało.... może noc, padający deszcz, dobre humory, bo okazało się że zrobiliśmy po drodze dwa kółeczka, czyli dwa razy jechaliśmy tymi samymi ulicami :)))) jakie to było zdziwienie, gdy Mariusz stwierdził, że już tutaj jechaliśmy....wyśmiałem jego, jednak po paru minutach nie było już mi do śmiechu jak okazało się, że faktycznie mijamy kolejny raz ten sam sklep komputerowy. Nie pozostało nam nic innego jak uruchomić nawigację google i śladem jej dojechać do sklepu :))))
Na miejscu w Decathlonie byliśmy o 19-tej. Jakie nasze było zdziwienie, gdy ochrona nas nie chciała wpuścić z rowerami do sklepu.
Jednak nie poddaliśmy się i dzięki uprzejmości pracowników serwisu rowerowego sklepu mogliśmy nasze rowerki zaparkować przy ich serwisie.
Można powiedzieć, że zakupy się udały...chociaż Sierra nie kupił tego co planował. Po wyjściu ze sklepu postanowiliśmy pojechać dalej. Nasza jazda nie trwała długo. Trafiliśmy na szlak MTB, który po pewnym czasie okazał się nieprzejezdny, a nawet nie zdatny do tego by po nim iść. Musieliśmy wręcz nieś rowery, a błoto oraz woda ochoczo zawitały w moich butach /tylko moich.
Miesiąc styczeń, cali mokrzy oraz w dodatku błoto i woda - nie pozostało nic innego jak się wycofać. Decyzja tutaj była jedna wracamy do Elbląga pociągiem, chociaż Sierra przekonywał, że może jeszcze pojedziemy do Tczewa, lub w końcu do Elbląga na kołach.
Jednak rozsądek zwyciężył, nic na siłę. Jutro też jest dzień i można również pokręcić. Nie chciałem zarobić podczas tego wyjazdu zapalania płuc :)))) - wróciliśmy pociągiem. Wyjazd udany jak każdy poprzedni :)))





Kategoria WYCIECZKA



Komentarze
sierra
| 07:25 wtorek, 30 stycznia 2018 | linkuj W zasadzie byłem gotów na odwrót. Wcześniej dowiedziałem się, że nie nabędę w drodze zakupu, tego po co tu przyjechałem, a skoro dotarłem do drzwi Deca, to cel został osiągnięty. Zresztą, tak na prawdę, to trzeba znaleźć jakiś pretekst, by ruszyć cztery litery, a jeśli przy okazji da się milo spędzić czas, to można zaliczyć wycieczkę do udanych.
Gdyby nie Twoja interwencja, to nie stałbym się szczęśliwym posiadaczem, raczej nie tanich, rękawic. Dzięki :)
A że się sprawdzają, mają też jakiś cudowny wpływ na moje nadgarstki, to miałem okazję się już przekonać pedałując weekendowo.
Jak czasem widać, navi nie zawsze można wierzyć, ślad pokaże, pokieruje, ale czy da się tamtędy przejechać, to już zupełnie inna historia.
Można by powiedzieć, ze szkoda że nie pociągnęliśmy całości na kołach, ale w sobotę też jest dzień i można było coś sensownego zaplanować.
Dzięki, że dołączyłeś i że mogłem zaliczyć tę wycieczkę do kategorii "coś więcej", a nie "codzienność".
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!